sobota, 31 marca 2012

żonkil

Pamiętam, że namówiłam kiedyś mamę, żeby kupiła mi ten płaszcz, ale na jaką to było okazję, to już nie pamiętam...Leżał w szafie, bo uparcie myślałam, że powinnam mieć do niego tylko żółte dodatki, co za idiotyczne podejście (?) W ten sposób wiele ubrań utknęło w mojej szafie na długo, zbyt długo. Zupełnie nie wiem skąd ta przypadłość, skoro z kolorami jestem związana długoletnim komponowaniem z nich przestrzeni. Może to lata chodzenia w czerni, którą tylko czasami rozbijałam nutką czerwieni lub fioletu. Można się rozchorować od namiaru mroku w życiu...Tej wiosny płaszczak  w kolorze żonkili nabiera dla mnie zupełnie nowego znaczenia, tym bardziej, że stał się bardzo potrzebny w celach grzewczych, ponieważ nagle zima się obudziła, że przemija i sypie mi po podwórku gradem, albo śniegiem z deszczem, co za wstrętna, uparta i naiwna ona...
Miniaturowy rowerek oznajmia, że rozpoczęłam już sezon rowerowy. Nie planując wycieczki tak długiej, odnaleźliśmy nową drogę na końcu wsi, zaciekawieni porwaliśmy się na jej zwiedzanie, okazało się że prowadzi do innej wsi, w której to wsi mieszkają nasi znajomi, więc wstąpiliśmy na kawę, potem zgubiliśmy się po ciemku na podmokłym polu, aż wreszcie dotarliśmy grubo po zmroku do domu, co przypłaciłam nie bólem nóg (o dziwo), ale bólem karku i półdupków...Następną rowerową inwestycją będzie nie tylko przegląd, ale też nowe siodełko, duuuuże i mięciutkie. To zapewne wina powiększonych gabarytów i wagi mojego ciała, ale z tym walczymy...póki co idzie dobrze, mimo że Cookie Monster chodzi za mną krok w krok.
Nowym nabytkiem widocznym na zdjęciach jest torebka...Mam, mam już czarne cudne torebki, ale nie mogłam jej się oprzeć, tym bardziej że kosztowała grosiki, bo miała uszkodzone zapięcie. Wprawne rączki naprawiły i oto jest kolejny egzemplarz do kolekcji zakupoholika, ale spójrzcie na nią, kto by się oparł???...






płaszcz-vero moda, chiltern bag-sh, gumowce-breshka, rower-new yorker, bluzka, spodnie, apaszka-sh
***

wtorek, 27 marca 2012

czarny duch w szafirowym koszyczku

Jestem człowiekiem o mrocznym wnętrzu...nie wiem skąd czasami biorą mi się ciągoty do kolorów kwitnących kwiatów...Tym razem zapewne to kwestia wiosny, potrzeby zestawiania...ale bardziej jestem jak Poe niż Kahlo...a to zdjęcie na końcu,  to już w ogóle nie ja, proszę nie ulegać złudzeniu, że potrafię się śmiać...co to to nie...nie mam zwyczaju...za dużo noszę złych fikcji w umyśle, które mnie zatruwają i mam za duże zęby, które nie lśnią jak zęby gwiazd, więc zazwyczaj siedzą w ukryciu.
Nie przepadam za typowym niebieskim kolorem, ale za szafirowy odcień umieram, tak do niego lgnę...Czasami wymusza na mnie dziwne zakupy, bo nie planowałam kupowania szafirowej teczki, tym bardziej, że mam identyczną żółtą. Tłumaczę to swojej mózgownicy, z dziecinnym podejściem do rzeczy martwych, że teczki na pewno chciały być razem, dlatego mnie omotały...w szafie leżą koło siebie i kpią z moich słabości...oj, naiwna głowo...
Mało ostatnio wychodzę, utknęłam w ogrodowym bałaganie, sieję trawę, kwiaty, kopię, przenoszę, układam, i niszczę dłonie, bo nie potrafię pracować w rękawiczkach...Szykuję się na lato z huśtawką na werandzie, z widokiem na trawnik, którego jeszcze nie ma, który będzie palony słońcem, z jabłkami, śliwkami w koszyczku i uśmiechem na twarzy, którego do tego czasu się nauczę...







teczka (new yorker), buty (next)-allegro, żakiet (marks&spencer), apaszka (gina renoir), sweter-sh, spodnie-vero moda, bluzka-carry

***

niedziela, 18 marca 2012

wcześnie rano...

Doprawdy, rzadko mi się zdarza wstać wcześniej niż mój synek. Przyzwyczaiłam się do tego, że to on zrywa mnie z łóżka rano...Tym razem było inaczej i poczułam wielką przyjemność z tego, że otrzymałam dwie godzinki więcej dnia. Przypłaciłam to dwudniowym bólem głowy, ale warto było i z okazji nadchodzącej wiosny zamierzam wcielić jako rutynę wcześniejsze wstawanie ranne. Tym bardziej, że w porównaniu z innymi znanymi mi osobnikami straszliwie przesypiam swoje życie, może dlatego jestem z niego taka niezadowolona...z mojego życia wewnętrznego oczywiście, które tryska zamiast radością to mrokiem niewiadomego pochodzenia, pustką, ciszą... Wrzucam w tą czarną dziurę książkowe fikcje i sen, zamiast sięgnąć po prawdziwe życie i zacząć funkcjonować...dawać i dostawać...
"powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja"...i przyszła mi okropna myśl do głowy, że tych słów jest aż nadto, a moja dusza jest zamknięta, lub w ogóle nie istnieje...









spodnie, pierścionek-szafa, żakiet (next)-sh, sweter vintage, torba, chusta - sh

***

czwartek, 15 marca 2012

suche róże

Uwielbiam ten moment, kiedy zamiast kurtki mogę założyć żakiet...to część garderoby, która zajmuje połowę mojej szafy. Ten w jesienne róże wygrzebałam w jakimś sh na Suwalszczyźnie w zeszłe wakacje i właściwie mam go na sobie pierwszy raz. Kufer to moja zdobycz allegrowa, na którą polowałam ponad rok, w między czasie zakupiłam jego miniaturkę, wątpiąc czy uda mi się jeszcze trafić na ten duży okaz, ale jak widać trafił w moje ręce, ma się dobrze i jest wielce ceniony przez wszystkich miłośników damskich dodatków. Pasek uważam również za ciekawą zdobycz, nawet nie ze względu na to że to imitacja zegarka, ale dlatego że widnieje na nim nazwa pewnego pięknego miasta, mianowicie Paris...Koturenki mokasynowe również uwielbiam, choć mają dość wysoki jak dla moich możliwości obcas, ale zdarza mi się w nich wyjść od czasu do czasu...Spodnie natomiast tuszują dysproporcje mego ciała,dlatego też wyjątkowo je faworyzuję spośród innych spodni, które mimo że cudne, niekoniecznie wyglądają dobrze na moim tyłku.
  
Jestem sentymentalna z nękającym mnie zakupoholizmem, dlatego moje kreacje pełne są bibelotów, tak jak całe moje otoczenie...
proszę o wybaczenie
ale chyba nigdy się nie zmienię...









żakiet, koszula, szal, pasek-sh, buty,spodnie-szafa, kufer-allegro

***


...a mój pies chciał mi go zjeść...



***

środa, 7 marca 2012

nadzieja w kratkę

Wielki przełom nastąpił  w mojej głowie...Pomyślałam sobie, że jeszcze parę rzeczy jest możliwych...Obojętnieję na brzydotę życia i zabieram się do pracy....powoli i bez słomy. Od dziś zaczynam dietę pod okiem dietetyka...To dość ważna sprawa, więc zaznaczam sobie ten dzień postem pozytywnym.
Ostatnie dni zaowocowały też małą twórczością. Dokonane zostały dwa dzieła, jeden dosyć pokaźnych rozmiarów obraz olejny ( 130/90 cm ) oraz drugi, mniejszych rozmiarów obiekt ( 65/23 cm ), czyli moja ulubiona twórczość komponowania z kawałków.
Wrzucam jedną z ciuszkowych kompozycji z ulubioną torbą, jakże ja ją...wstyd się przyznać, że można kochać rzecz...to dosyć puste, ale nigdy nie twierdziłam, że jestem głęboką rzeką tajemnic, prosty ze mnie organizm ze słabością do materii.




***






buty - bershka, torba - allegro, szalik zrobiła mi babcia, broszkę zrobiłam sama z ikeowego misia, reszta sh


***

sobota, 3 marca 2012

ponczo

Nie pamiętam kiedy byłam na ostatnim spacerze, chyba dawno to było...Wrosłam w ściany swojego domu i nawet nie zauważyłam kiedy obrosłam w...
Park pełen wspomnień...a my tacy już inni...tyle minęło lat, radości i smutków...ale wciąż słyszę pukanie w moją czaszkę...może wyjdę wreszcie z mroków...
Mimo słońca i uśmiechu, mam kiepski nastrój dzisiaj, moje myśli mnie szlachtują bezlitośnie...a rany zapycham słodyczami...takimi które gdzieś, przez przypadek, jeszcze przetrwały, bo dla własnego dobra nie robię zapasów.
Zabieram się powoli za kolejne projekty...polubiły mnie ostatnio ściany, chociaż tęskno mi za płótnami i starymi dechami. Przyniosłam do pracowni, parę dni temu, nieskończony obraz, na którym namalowałam mojego synka, kiedy jeszcze go nie było, ani nie było na niego planów. On po prostu biegnie tam po polnej drodze. Muszę go skończyć właśnie teraz.
...i napisałam wiersz...o kanapach...hmm



mam w salonie dwie kanapy
***
na zawołanie się przytulam
na kanapie w rajskie ptaki
włosy na obok chowam
by nie drażnić małej twarzy
pocałunki na niej składam
obejmuję drobne plecy
potem śmieję się życzliwie
rozsypuję myśli drobne
żyję chwilą wyjątkową

a tej drugiej już nie lubię
tam kopniaka można dostać
i z wisielcem sobie pospać
i narzuta jakaś brzydka
bo się ciągle leje z pyska
światła z okna już mniej wpada
już tak ładnie się nie składa
i któregoś dnia ją zmienię

...gdyby miało to znaczenie...











torba, buty - sh, ponczo - allegro, sweter - ręcznie robiony, szafa.pl (oddałam za niego trzy torebki ), pierścionek - new yorker


...

czwartek, 1 marca 2012

zielenie i kwiatki

   Mimo mglistej mżawki z nieba i nerwowej atmosfery tu i tam, czuję wiosnę. Dostrzegam ją w wilgotnym powietrzu, w maleńkich skrawkach zieleni wyłaniającej się spod warstw śniegu i przede wszystkim w ptasich odgłosach, których dawno już nie rejestrowałam. Cudo, cudo, bo zima zamroziła nie tylko ziemię, ale i serca...mam dość...Może być mgliście, deszczowo, ponuro, ale niech to już będzie wiosna. Mimo że czasem moje ciało marznie, to sięgam już po wiosenne płaszczyki i szaliki, małe kłamstewko nie zaszkodzi...Zdjęcia są ciemne, bo zmrok już zapadał, kiedy wychodziłam z domu. Zapewniam jednak, że dzień był wyjątkowo słoneczny i już, już taki marcowy...







buty - ccc, płaszczyk - top shop, sh, sweter, szal - sh, tunika -szafa, torba - vintage, sh, broszka - zrobiłam sama,


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...