czwartek, 22 grudnia 2011

krakowskie zakamarki

...Jak co roku, wyprawa po bombkę do krakowskiego miasteczka, stała się jednym z najfajniejszych świątecznych "obowiązków"...Na naszej choince zawiśnie toporny, perłowo-zielony traktor. Po raz pierwszy podjęliśmy decyzję w przeciągu kilku sekund, zgodni jak nigdy dotąd. Myślę że synek będzie zachwycony. Dla siebie przywiozłam kilka starych pierścionków i zimowy kożuszek, a za wskazówki ,gdzie mogłam je dorwać, dziękuję Pannie Lemoniadzie.

Za każdym razem jak jestem w Krakowie chłonę jakąś dziwną, pozytywną energię. To pewnie kwestia mojej intuicji, albo jeszcze czegoś bardziej niesprecyzowanego. Bodźce, obrazy, chwile, temperatura, ludzie składają się na cały obraz i kolorystykę tej energii. Kocham ten klimat, zupełnie pozbawiony sensu, bo są to zlepki wierszy, witraży, starego drewna, cegły, pożółkłych papierów, zapachu farb olejnych, metaloplastyki, drzew...i mogłabym tak wymieniać bez końca elementy uwielbianego przeze mnie kolażu. 

Poza wyprawą do Krakowa, moje przygotowania świąteczne, to przygotowania urodzin synka, bo jest moim najpiękniejszym świątecznym prezentem jaki dostałam w życiu, malowanie i tapicerowanie krzeseł do ogromnego rodzinnego stołu, który też musiałam pomalować, po tym jak wreszcie się na niego doczekałam. Unicestwianie kurzu, malowanie, malowanie, malowanie, pieczenie chleba i wspominanie...a w sercu jak zawsze zamęt, czy się upora na świętowanie, tego nigdy nie wiem...




 buty - lasocki,ccc, spodnie, kurtka, teczka - szafa.pl, sweter po małych przeróbkach - sh, czapka - nie pamiętam, jakaś sieciówka, kotek - new yorker, chusta - po babci









...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...