Od tygodnia próbuję się pozbyć pewnego pakunku. Pakunek jest bardzo ciężki, mimo że jego zawartość można schować w małej kieszonce. Tak go noszę odkąd złożyłam obietnicę. Obietnice nie zawsze są łatwe do spełnienia. Tym samym pakunek nabiera jeszcze większej ciężkości. Noszę go przy sobie, żeby oczyszczenie nabrało rytualnego charakteru. Nie znalazłam jeszcze odpowiedniego miejsca. Okazało się to trudniejsze niż myślałam...Czekam więc na okazję. To trochę zaprzecza przedsięwzięciu, ale sądzę, że jak ponoszę ten ciężar po mieście, a potem go zrzucę, będzie to równoznaczne z wyciągnięciem pakunku spod szafy, pójściem z nim w obranym kierunku i unicestwieniem go w teatralny sposób. Nie spotka mnie żadna nagroda, raczej poczuję się jakbym zamknęła przed sobą drzwi i nie wiedziała co dalej....
Łańcuch od Sivki - mój brakujący element:)