piątek, 3 czerwca 2011

Terapia

   Ostatnio coś nie bardzo mi wychodzi fotografowanie siebie, dlatego postanowiłam zrobić sobie małą przerwę i może jak trochę schudnę to poczuję się lepiej i w życiu i na zdjęciach...Aktualnie zaczęłam leczenie duszy z nałogu smucenia się i muszę poczekać na efekty, spodziewam się cudów, jak zawsze, więc niech będzie że za jakiś miesiąc, albo dwa wyskoczę z nowymi pomysłami i nową energią....jak sobie tu złożę taką małą deklarację, to może słońce wzejdzie szybciej....
   Żeby nie było tu tak smutno i pusto będę wrzucać moje dawne kreacje. Dużo ich nie ma i oczywiście nie są doskonałe, tylko takie moje...Rewelacji nie ma, może tylko trochę kompromitacji...Cholera, mam chyba zły dzień...

   Na pierwszy ogień niech idzie kompozycja podróżna, bo bardzo miło wspominam tą wyprawę do raju...Była ósma rano, po kilku godzinach podróży, znaleźliśmy cudny leśny zakątek, w którym zabójczo pięknie tańcowało słońce...a to tu, a to tam figlarnie, niczym dziecko bawiące się w chowanego, wyglądało zza ażurowych ramion drzew, przesyłając promienie ciepła. Poukrywane w gałęziach świergotały pierzaste (jak mniemam) stworki, a wiatr porywał do szumnego tańca wszystkie te leśne cuda...Jak wyskoczyłam z auta, takie zdjęcia mam, zupełnie zaimprowizowane i zamiast oszałamiać kreacją, oszałamiają drugim planem...





irchowy płaszcz- windsor, sh
sweterek lekko ażurowy- terranova
spodnie aksamitne - sh
buty - silpa, sh
wisior - allegro
szalik - pamiątka z wakacji



...

3 komentarze:

  1. Jejku jaki fajny blog znalazłam! Wrzucam do czytnika coby nie przegapić nowych postów :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przede wszystkim oszałamiasz wrażliwością :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dziękuję Wam za miłe słowa, aż człowiekowi lepiej na duszy:)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...