Podobno będę zapraszana, nawet jak wszyscy przestaną mnie lubić. Uznaję to za komplement i jak przystało na wiedźmę, będę się wpraszać. Wydaje się, że kolejny raz udało mi się nieco ocieplić wizerunek ponurej postaci. Dzieci nie uciekały, a nawet się uśmiechały machając syrenimi ogonkami. W Zosinym ogrodzie czułam się jak ryba w wodzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz