Ciągle uczę się życia, jak mała dziewczynka płaczę, kiedy nie dostanę tego czego chcę, lub pragnę, lub się spodziewam, lub sobie wymyśliłam...Jestem najlepsza i najgorsza...Ciągle niezadowolona i zakompleksiona. Pobijam większość na głowę, kończę studia z wyróżnieniem, ale wciąż mam niedosyt, bo muszę być doskonała. Czy siedzę, czy stoję, mam przez całą duszę i ciało wrośnięty kij, który sprawia, że nie mogę się nagiąć w żadną stronę. Kiedyś było inaczej, dzisiaj zastygam jak zgaszona świeca. Jedna chwila i jestem nikim. Jedna chwila i rozwijam gigantyczne skrzydła....Emocje mam ciągle na poziomie dziecka, wrażliwość, czy też brak rozsądku i opanowania pisze moją historię, nudną, smutną, choć z boku błyszczy i razi kolorami..Każdą swoją małą bajkę przepuszczam przez palce, nie gromadzę ich na półce, nie czytam ponownie, nie kompletuję obrazu radości, nie tworzę tarczy, tylko mięknę, jak plastelinowy ludek przyjmuję każdy cios ze śladem na istnieniu. Chyba ciągle śpię, jednak, nie królewna, bestia w jaskini swoich potworności.
***
Ładnie to napisałaś. I nie rpzejmuj się, dokładnie to samo dotyka każdego z nas:) co tu dużo mówić, nie jesteś w tym sama:)
OdpowiedzUsuńKażdego to spotyka, ale nie każdy sobie z tym radzi. Trochę to jak opis choroby dwubiegunowej...
OdpowiedzUsuńPiękna spódnica, wiesz?
OdpowiedzUsuńPiękna spódnica, taka zwiewna no i ładna :)
OdpowiedzUsuńKażdemu chyba zdarzają się taki czas... Ja staram się wtedy, bardzo, ale to bardzo nie myśleć...
Zapraszam do mnie, otagowałam Cię :)
To jest mój ulubiony Twój post. Ujmujesz mnie swoją szczerością.
OdpowiedzUsuń