...no i puknął mi pierwszy roczek...Szkoda że to wydarzenie nie zostało przypieczętowane piękną pogodą. Jak jest tak zimno, pada, a obok dzieją się niesypatyczne sprawy, to przemijanie staje się uciążliwe. Pocieszają mnie jednak kiełkujące ziarenka zielonej trawy...trawy trawnikowej (nie mylić z inną odmianą) i białe pączki owocowych drzew, gdzieniegdzie już rozchylają się hiacynty, ścieżkę obsypały pierwiosnki, stokrotki i fiołki (prawdziwe oblężenie), a pod domem kiełkują już konwalie. Bardzo mnie to cieszy, nie wiem czy tak mają wszystkie wiosenne dzieci, ale ja jestem wyjątkowo kwiatkowa.
W okresie świąt i urodzin zawsze przybywa mi ciała. Świąteczne naleciałości już udało mi się zrzucić, ale urodzinowe dopiero gromadzę, niedobrze że tuż przed zbliżającą się wizytą u dietetyka.
Poranne wstawanie dobrze mi idzie, dzisiaj udało mi się naprawić moją ukochaną (turkusową w białe groszki) parasolkę, którą połamał mi dawno temu okrutny wiatr. Przeleżała sporo w pudle, bo pierwsze próby naprawy się nieudały, a od dzisiaj znowu będzie mnie chronić przed deszczem i chyba nawet dzisiaj już będzie okazja żeby ją wykorzystać...
Ostatnie dni spędziłam na malowaniu szafek, na dole wrzucam kilka zdjęć.
***
Piękny sweter! Uwielbiam takie sploty.
OdpowiedzUsuńPoza tym podałaś świetny pomysł na odnowienie starych szafek i ożywienie wnętrza:-)
o tak, splot ma cudny, sweterek jest recznie robiony
Usuńa szafeczki sa nowe:)
szafki - WOW!!!
OdpowiedzUsuńPodobają mi się spodnie ze zdjęcia, na którym siedzisz (i mina na nim!) i ta kurtała! :D
OdpowiedzUsuńo jej, a ja te spodnie wzięłam do malowania i spisałam na straty:)
UsuńWciągnęłam Cię do zabawy! Szczegóły u mnie :)
OdpowiedzUsuń