Mój synek obudził mnie dzisiaj wcześniej niż mój budzik w komórce. Na szczęście za oknem świeciło już słoneczko, więc pobudka miała dodatkowe kalorie, co dało mi zastrzyk maleńkiej energii. W kolorowym pokoiku zastałam już gotowego do życia małego ludzika, który pierwsze słowa jakie wypowiada, jak się do niego wchodzi rano, to zawsze: "Idziemy na dół", no więc poszliśmy. Mury domu były chłodne, więc przyodzialiśmy się w pluszowe szlafroki i........ rosa na licho wschodzącej trawie, sztyletowana promykami słońca, rozwrzeszczane i fruwające ptaki, kołyszące się leniwie drzewka i ich cienie sprawiły, że otworzyłam drzwi na taras, założyliśmy sobie kaptury od szlafroków, kapcie i zasiedliśmy na schodku i poddaliśmy się, bo poranek był po prostu cudny...Wiem, że to dla takich chwil człowiek żyje. Tych minutek spędzonych w uniesieniu, bo egzystencja w całości, w ogromie swoich statystyk jest skazana na zagładę. Analizowanie życia kończy się depresją, bo z każdą minutką tego życia znikamy. "Nie analizować!Nie analizować!"-powiedziała mi kiedyś koleżanka. Więc, siedziałam sobie z synkiem na tarasie, w chłodny jeszcze poranek pełen słońca i wilgoci i nie analizowałam, nie myślałam, przez chwilę czułam że jestem właśnie w tym momencie, na krótką chwilę i właśnie to istnienie ma sens, bo jest czyste od kłamstwa, bo jest naturalnym pięknem, bo jest od do i nie dotyka go żadne cierpienie...
Teraz zostałam w domu samiusieńka. Dawno nie miałam okazji poczuć takiej ciszy...Robię się mięciutka, senna, leniwa...Wyłożę swoje ciało na wysychających z trzaskami deskach tarasu i będę czytać, bazgrać, przysypiać, podjadać...do czasu aż znowu runą mi na głowę tysiące maleńkich, niepozornych obowiązków.
ciuszki-sh, torba i buty-szafa, wisiorek-sieciówka, a ciała już 2,5 kg mniej:)
***
ale piękny miałaś poranek, aż zazdroszczę tej cudownej atmosfery...
OdpowiedzUsuńlawendowa torba i wisior z karuzelą zachwyciły mnie, zauroczyły i zapisały się w pamięci
miłej niedzieli
genialna torba !
OdpowiedzUsuńJak ja lubię Cię czytać !
OdpowiedzUsuńTwoje opisy bardzo działają na wyobraźnię.:)
Analiza jest dobra, byle nie zagłębiać się zbyt mocno i nie wywlekać złego. Wiem, często się nie da, szczególnie gdy ma się skłonności do depresji. Choć i to można ogarnąć, jest cholernie ciężko, ale się da. Ale są takie chwile właśnie, gdzie straszne myśli można zablokować i po prostu żyć dla/w danej chwili.
Cudny ten żakiet w gwiazdki ! I torba,jejku, chyba Ci jej zazdroszczę! ;))
Ostatnie zdjęcie bardzo mi się podoba.
2,5 kilo mniej? nooo to oby tak dalej, trzymam kciuki !!!
(u mnie 3 kg wiecej :/,ale to przez te ciągłe problemy z żołądkiem )
Pozdrawiam Cię przemocno i Twego małego ludzika też !!
Bardzo się cieszę że lubisz mnie czytać, a ja lubię Twoje dogłębne komentarze, człowiek od razu czuje się jak w towarzystwie starego kumpla:)
Usuń3 kg więcej u Ciebie to chyba nie problem, nawet pewnie nie widać;)ważniejsze by brzuszek zdrowy był.
Jaki będzie koniec - i że będzie - każdy wie. Czasem to dociera w tak realny sposób, że człowiek od razu chce skoczyć z dachu, żeby mieć to za sobą... Dlatego powtórzę za koleżanką: nie analizować! Czerpać. Zwłaszcza, że jest synek. Mnie akurat dziecko bardzo stawia do pionu, do radości - chociaż też powoduje wyświetlanie filmików, że on stary... i w ogóle....
OdpowiedzUsuńMój synek uratował mi życie nie raz...Taki to już cudny maluch:)Staram się nie analizować, wzięłam sobie to bardzo do serca, a złe przekładam na pracę, jakąkolwiek, a smutek na twory, też jakiekolwiek...
UsuńWygladasz swietnie! Torba fantastyczna!
OdpowiedzUsuńPrzesyla usciski optymizmu z Barcelony:-)
Kisses
Aga
Check my new post
www.agasuitcase.com