Jeszcze niedawno wyglądałam normalnie, w miarę. Dzisiaj moja waga dokonuje pomiarów, dzięki którym dłonie sięgają mi kolan, a czołem szoruję o podłogę, zostawiając na niej ślady łez. Wystraszona dusza ucieka daleko i nie ma mnie kto pilnować. Jak szczur zaglądam w każdy zakamarek, szukając słodkiego ukojenia. Obciążona genetycznie krytyczną myślą, chorym sercem i cukrzycą myślę, że jak nie ozdrowieję teraz, to już mi się to nigdy nie przytrafi. Zostaje mi coraz mniej czasu na przebudzenie. Staram się ruszać, żeby zamarzające pomysły mnie nie unieruchomiły, ale to działanie zaczyna hamować i boję się co będzie, jak mój mechanizm zatrzyma się na dobre. Próbuję się dokopać do swojej cynamonowej dziewczynki, żeby przytulić w chwilach słabości i nauczyć się od niej naturalności i bezwzględności w pomysłach. Do dziewczynki, która miała prawo chodzić rozczochrana, chodzić w spodniach i siedzieć z rozkraczonymi nogami, do dziewczynki która plecie i przeplata o pogrzebach, trumnach i duchach, która maluje spodnie farbami i spina dziury agrafkami, która farbuje włosy na rudo, pali papierosy a na ścianach zamiast tapety przykleja gazety. Wszystkich tych rzeczy mi zabraniano. Dzisiaj czuję, że nie wolno mi być sobą, że wszyscy muszą mnie lubić, że nikt nie może powiedzieć o mnie złego słowa. Muszę być miła i bezproblemowa dla otoczenia. Jednocześnie powinnam malować ładne obrazy, które ktoś zechce powiesić sobie na ścianie nad łóżkiem bądź kanapą w salonie. Ludzie chętnie doradziliby mi jakich kolorów używać, jak gęsto nakładać farbę i jakie tematy poruszać. Tymczasem, ponure obiekty i inspiracje gromadzą się w mojej głowie i robi się tam bałagan. Nie wiem za co się zabrać. tak sobie tyję na wielu płaszczyznach. Siadam i nic nie robię, bo nie wiem po co sięgnąć najpierw, w co się zaangażować. Moja tęsknota robi się cięższa ode mnie, zaczynam mieć problem, żeby ją ze sobą dźwigać. Czasem kusi mnie żeby ją zostawić, porzucić, nigdy po nią nie wracać. Dopasować się, stać się ukochaną, cichą i pokorną uczestniczką życia. Problem w tym, że ona jest przyrośnięta, a ja ciągle boję się ją odciąć, bo boje się, że wtedy to już całkiem umrę i będą nici nawet z tego ułożonego i cichego powielania stereotypów. Dlatego ciągle jej szukam, tej przestraszonej duszy, tej schowanej dziewczynki, która utknęła w szeregu i ciężko ją dostrzec, przyciągnąć, pocieszyć...
Też macie z tym problem, czy szereg jest dla was atrakcyjnym miejscem i spełnieniem roli w życiu?Nie uwierzę, że wszystkie lubicie zaliczać podpunkty prawego funkcjonowania w społeczeństwie. Jak znosicie bycie miłą dla ludzi, których nie trawicie, tylko po to, by nie ukruszyć nic ze swojego porcelanowego, idealnego wizerunku?
zdjęcia Marta Tłuszcz
Myślę, ze każdy pielęgnuje w sobie i czasami tęskni za swoją wewnętrzna "cynamonową dziewczynką". Rozdźwięk, między tym czego oczekuje od nas świat, społeczeństwo, szkoła, praca, rozmijają się z najgłębszymi potrzebami duszy i tęsknota za autentycznością. "Cynamonowa dziewczynka" w nas pozwala zachowac resztki wrażliwości i ostre widzenie świata. Pielegnuj ja w sobie i nie pozwól umrzeć. Nie wazne, ze moga jej nie lubić, może sie nie podobać, jest nieułożona i potargana. Ona - to cała, jedyna prawda o tobie!
OdpowiedzUsuńTwoje zdjęcia są fantastyczne:)))nie musisz wcale być doskonała,masz prawo być sobą:)))Pozdrawiam i pogody ducha życzę:)))
OdpowiedzUsuńZdjęcia obłędne. Idealnie oddają aktualny stan moje duszy. Nie wiem, jakaś taka potrzaskana chodzę i zewnętrznie się pozbierać nie mogę.
OdpowiedzUsuńJesteś bezkonkurencyjna w rolach lal! Chyba jeszcze Ci nie pisałam, że uwielbiam ryż gotowany na mleku posypany cynamonem. A porcelanowego wizerunku mego próżno szukać, bo zawsze byłam ta inna, krnąbrna, nieposłuszna i pyskata. Nie umiem udawać, że jestem inna, przez co nie zyskuję sympatii. Wiem, że sprawiam inne wrażenie, ale doprawdy wstrętna ze mnie baba. Nie powiem, jest ciężko ze świadomością, że otoczenie wymaga ode mnie czegoś innego, ale tłumaczę sobie, że za stara jestem, żeby się zmienić. Często jest mi niedobrze z samą sobą, ale na Boga, nie możemy być wszyscy tacy poukładani!
OdpowiedzUsuńTo prawda, sprawiasz inne wrażenie swoją wirtualną kreaturą. Nigdy nie powiedziałabym, że możesz być pyskata np. Dla mnie jesteś uosobieniem spokoju i delikatności. To bardzo ciekawe co napisałaś...
UsuńZdjęcia są powalające, nie przesadzam.
OdpowiedzUsuńPorcelanowy wizerunek? Nie istnieje, nie może. W szeregu? Nigdy. Sama wybieram miejsca, w których staję. Czasem jestem miła, nawet bardzo, dla fajnych ludzi. Czasem się kłócę. Zrywam z ludźmi bez słowa, kiedy przesadzą. Nie lubię wredot, dlatego sama bywam w ostateczności, bo uważam że nic nie usprawiedliwia bezsensownego dopierdalania komuś - to raczej obnaża własne słabości, nie jest siłą. Dyplomacją można wyjść z twarzą z układu, który uwiera, czy z sytuacji... Robić swoje, być sobą, ale bez krzywdy innych. :)
Mogłam się spodziewać. Zawsze podziwiam w Tobie odwagę i samodzielność. Jesteś ideałem, jakbyś weszła już na szczyt swojej drabiny i poczuła szczęście z bycia sobą...
UsuńMi się podoba, świetny efekt :)
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się innymi, zdecydowanie bądź sobą, bo jesteś Unikalna i Jedyna Taka, jak Jednorożec, a więc Magiczna :) Nie wszyscy muszą Cię lubić, żyje się dla siebie, nie innych. Masz prawo przeżywać wszystkie emocje i olej ludzi, którzy chcą widzieć świat tylko na różowo, bo taki nie jest i to Ci, którzy tego nie dostrzegają, są ułomni i o siebie powinni się martwić ;) Masz prawo wyrażać się twórczo jakkolwiek zechcesz, ludzie szukają w sztuce nie tylko pozytywnych emocji, bo one są zwykle nudne, ciekawość jest zawsze w czymś, co niepokoi i takie obrazy chce się oglądać, bo one żyją.
OdpowiedzUsuńCzy warto być miłą? Miła... to coś sztucznego w odniesieniu do kobiety, ten przymiotnik zawiera już w sobie jakieś konformistyczne ograniczenia... Kobieta jest nieustannie w emocjach, w ich skłębieniu, w chaosie myśli i uczuć. Porcelanowy, zimny, doskonały wizerunek przeczy kobiecości, skoro jesteśmy wciąż w emocjonalnym poruszeniu, jesteśmy Ogniem, Wiatrem, Wodą i Ziemią, w której też wciąż kiełkuje życie. Porcelana i konformizm nie dla twórczych i czujących kobiet ;)
Z doświadczenia wiem, że najlepiej być sobą, a najłatwiej być sobą wśród bliskich i osób, które się kocha. Jeśli ktokolwiek nie akceptuje Cię taką, jaka jesteś, to po prostu wykreśl go z życia i unikaj. Nie zasłużył sobie na kontakt z Tobą :)
Te słowa zabrzmiały tak kojąco, delikatnie, jakby zatrzepotały pyłkowymi skrzydełkami i przemknęły przez leniwą firankę podświetloną promieniami słońca i musnęły moją głowę...Wszystko to prawda, wartości bezcenne, jednak czasem okupant bywa na tyle silny, że ciężko go wygonić, pokonać...
UsuńSzkoda życia na zaprzątanie sobie głowy ludźmi, których nie trawimy... ja kontakty z takimi ograniczam do koniecznego minimum, a w miarę możliwości do zera.
OdpowiedzUsuńLekko klaustrofobiczne te zdjęcia, ale genialne!
Jestem pełna podziwu. Jestem totalnie ułomna w takich sytuacjach...
UsuńDziekuje za mily komentarz :)
OdpowiedzUsuńBycie milym dla nielubianych osob bywa trudne, ale to tez zalezy od dnia, nastroju i wielu innych czynnikow, czasem po prostu trzeba funkcjonowac tak, a nie inaczej i nie ma sie za duzego wyboru, szczegolnie w sytuacjach zwizanych np. z pracą.
Piekne zdjecia!
Myślę że zawsze jest wybór, tylko nie zawsze potrafimy go dokonać...a 'jakoś funkcjonować', to stwierdzenie, które mnie przeraża, bo już nie chcę 'jakoś funkcjonować'...Prawie przez to umarłam. Niestety jeszcze sie to za mną ciągnie...
UsuńDżizis, jak ja dawno tu nie byłam! Mam sporo do nadrobienia. Widzę, że się rozwijasz - niezwykła sesja, naprawdę. :) W butach się zakochałam!
OdpowiedzUsuńSposób to ograniczyć kontakt z tymi, za którymi się nie przepada. Nie unikać specjalnie i dziko, tylko po prostu nie zwracać na nich większej uwagi. Za to skupić się na kontakcie i rozmowie z tymi, którzy znają Twoje prawdziwe ja i które lubią Cię taką jaka jesteś na prawdę:)
OdpowiedzUsuńCo do malowania "brzydkich" rzeczy to myślę, że powinnaś przeczytać książkę "Beksińcy - portret podwójny". Nie powinnaś a wręcz musisz;) Swoją drogą ta lektura będzie bardzo przyjemna, bo książka jest naprawdę świetnie napisana i z tym świetnie ani trochę nie przesadzam;) Wciąga strasznie nawet jeśli nigdy nie było się wielkim wielbicielem malarstwa Beksińskiego ani audycji Beksińskiego młodszego!;)
No właśnie, cicha aprobata czegos niestrawnego to nie wszystko, trzeba się odwrócić w dobrą stronę i działać, nie stac w miejscu.
UsuńLekturę przeczytam, obiecuję, uwielbiam polecane książki, jeszcze się nigdy nie zawiodłam.
bucha z Ciebie dojrzałość. i styl bucha. a ptaszysko mnie zabiło.
OdpowiedzUsuńjak wstanę, wrócę ;)
Ciągle jesteśmy w roli... Jeśli ktoś mi dopiekł, próbuję stworzyć poprawne stosunki... Może jestem naiwna i zbyt szybko wybaczam tym, którzy mnie skrzywdzili?...
OdpowiedzUsuńCzasem jest taki - czas w życiu, że zostawiam to gdzieś na bocznym torze, bo są akurat ważniejsze sprawy, które zamieszkały w mojej głowie i sercu. I teraz jest właśnie taki czas...
Zdjęcia jak zwykle mistrzostwo!
Dużo dobrego Ci życzę. Pozdrawiam.