Siedzę przy szarym stole i jem zupę z cukinii. Liście popchnięte w barwny orszak tańcują w powietrzu, rozbijając swoje nadgryzione zębem jesieni ciała o przybrudzone szyby. Mikroskopijnymi szczelinami chłodne powietrze wysysa duszę domu. Nie zapalam światła, siedzę w półmroku i jestem cicha, wcale nie smutna, wcale nie wesoła. Zatrzymana, bo świata nie zmienię, nawet wkoło siebie. Warkocz z kosmyków płaczu i uśmiechów, mimo że potargany wiatrem , wciąż go przypomina i nie ma odwrotu, ani drogi do przodu. Rejestruję tylko chwilowy spokój bez towarzystwa emocji, które wyjątkowo chętnie zasiadłyby na pustych krzesłach, ciskając we mnie potworami świata, odpierając ataki dowodami cudów...ale przy stole jest pusto, jest cicho, jest już prawie ciemno. Unosi się lekki aromat wspomnienia o tych, którzy już nigdy tu nie usiądą, nie zaśmieją się, nie zjedzą. Powolutku, przebudzone ze snu, zaczynają tupać małe stópki...Tup...tup...tup...a liście układają się w dywan z wątłych szkielecików, by przyjąć potargane ciało cukrówki, która umrze na drugi dzień...
***
W TAKIEJ sukience (rozglądam się za taką zadrukowaną już od dłuższego czasu) i takich butach (miałam niemal identyczne 3 lata. W końcu się rozpadły, tęsknię za nimi!) można zmieniać świat. A przynajmniej czyjś dzień - np. mój. Oglądam i wzdycham z zachwytu, mimo że deszcz tłucze o ściany i spływa dość głośno z dachu biblioteki...
OdpowiedzUsuńTa sukienka, to moja druga zdobycz tego typu, pierwszą sukienkę w ataku jakiegoś szaleju wydałam, ale udało mi się wyszperać drugą, więc masz duże szanse:)Mam nadzieję, że moje buty się nie rozpadną, skóra ma to do siebie, że jest długowieczna;)
UsuńEch, będę się rozglądać :). Jak na razie mam dobry sezon na swetrzyska.
UsuńMoje buty nie były skórzane, ale bardzo dobrze się nosiły. I kupiłam je na mega przecenie w przydworcowym obuwniczym w Bytomiu - za 29 zł (ze 129). Pluję sobie w brodę, że nie kupiłam od razu jakiś trzech par...
Jak rozglądałam się teraz za czarnymi sztybletami, to widziałam dużo butków w tym klimacie w przystępnych bardzo cenach:)
UsuńCo do swetrów to walczę jak mogę, żeby nie kupować już żadnych, bo zajmują tyle miejsca, że ja go już na nie nie posiadam:)
Bardzo smutna notka i bardzo fajna sukienka <3 piekne nadruki <3
OdpowiedzUsuńxoxolook.blogspot.com
Taka romantyczna, "tęskniąca" sukienka świetnie współgra z ciężką kurtką i buciorami;)
OdpowiedzUsuńNotki nie skomentuję, bo nawet nie wiem, jak i czy to potrzebne/właściwe...
OdpowiedzUsuńale zestaw piękny , sukienka, buty, kurtka - świetne. Twarda i romantyczna ;)
A ta Pani z ostatniego zdjęcia to...Nie będę pytała kto. Lubię takie stare zdjęcia. Buty i kurtka - bym podkradła, ale nie ładnie kraść:D
OdpowiedzUsuńbabcia...moja największa tęsknota...
Usuńja też mam właśnie TAKĄ największą tęsknotę. I cierpię od 2 lat nieprzerwanie i będę jeszcze przez lat wiele płakać i tęsknić. Pogodziłam się już z tym, że mej Babci nie ma, ale to tak boli... To ciągle mocno boli.
UsuńNie jestem w stanie nic napisać o Twym wyglądzie,bo tekst jest mocny na tyle, że cała moja uwaga skupiła się na nim. Wybacz.
wygląd to tylko dodatek do nas samych, nie ma powodu by się nad nim rozwodzić...
Usuńu mnie też minęły niedawno dwa lata...
Piękne... Nie tylko zdjęcia, ale tekst wbił mnie w fotel, to należy czytać na głos, szerszej publiczności.
OdpowiedzUsuńjak klimatycznie <3
OdpowiedzUsuńPiszesz magicznie. Te fragmenty twojego świata - i smutne, i wesołe - są dla mnie delikatne, baśniowe i rozmigotane - bo nie uchwycę ich całkowicie. I piękne.
OdpowiedzUsuńA dla zachowania równowagi między duszą i ciałem wyglądasz przy tym rewelacyjnie.
Jej, jakie piekne desenie...
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej mi się tu podoba, fotki i wpisy takie jak lubię...
OdpowiedzUsuń