Malarska plątanina odcieni fioletów, przepełniona impulsami z
przeszłości leży na moim łóżku i przykrywa pościel w polne kwiaty, która
miała zwiastować wiosnę... Moja nowa narzuta, to moje wspomnienia, skrawki materiałów, z których każdy o czymś przypomina. Szczególnie sentymentalny stosunek mam do tych fragmentów, które kojarzę z dzieciństwem, z moją babcią, z którą 10 lat temu zaczęłam ją szyć. Przedłużająca się zima skłoniła mnie do jej skończenia...
... i jak co roku troszkę pisankowych wariacji:
piękne pisanki ;D
OdpowiedzUsuńFiolety kojarzą mi się z moją nauczycielką od malarstwa, która była w nich rozkochana i chodziła spowita w miliardy odcieni tego koloru.
OdpowiedzUsuńA Twój w sypialni, taki kojący...:)
Coś w tym jest że malarki lubią fiolet, ale słyszałam też że ludzie nieszczęśliwi i smutni mają do niego słabość...
UsuńTwoja narzuta jest piękna:))i jeszcze zobaczyłam fragment sypialni która też mi się podoba:))))śliczne pisanki:))))Pozdrawiam i wiosny życzę
OdpowiedzUsuńPiękna narzuta:) Zawsze marzyłam o takiej ale w żadnym sklepie nie podeszła mi pod ręce ani nikt z rodziny/przyjaciół nie jest tak uzdolniony:/
OdpowiedzUsuńPisanki też naprawdę piękne:) Po tych skrawkach domu, które pokazujesz na zdjęciach widać, że pięknie umiesz go urządzić i dać mu duszę.
Chętnie uszyłabym dla Ciebie taką narzutę, ale obawiam się że mogłoby to potrwać kolejne 10 lat:)
UsuńA łoże jak z dawnych czasów - kojarzy mi się z takim podwójnym, jak moi dziadkowie mieli. Szafak nocna też:) Klimaty przywołujesz...
OdpowiedzUsuń...bo to sypialnia po dziadkach męża...Łoże było w najgorszym stanie, bo zamelinowane na strychu zostało zadomowione przez korniki, części nie dało się odratować, na szczęście ze środka, który i tak trzeba było przerobić...:)
Usuńale z Ciebie zdolniacha, narzuta jest przepiękna!10 lat szycia i tyle wspomnień na niej. Pisanki jak malowane, piękniutkie!
OdpowiedzUsuńNieźle, taaaka narzuta w 10 lat! ;-) Na mnie pewien polarek czeka już prawie 11 ;-) i łypie okiem...Może się w końcu doczeka!
OdpowiedzUsuńA kolor śliczny, fiolet jest jednym z "jedynych słusznych" kolorów ;-)
Ooo, znowu mogę tu wejść - ostatnio blogspot odmawiał mi dostępu do Cynamonowa i nie wiedziałam, o co mu chodzi.
OdpowiedzUsuńA dla mnie fioletowy to kolor nie smutku, tylko dziwaków, ale takich pozytywnych, lubianych w ten czy inny sposób. Joker nosił fioletowy garnitur (nie to że chciałabym się z nim przyjaźnić, ale postać z niego interesująca), Dumbledore też... Toteż lubię bardzo :) I gratuluję, to musiała być żmudna praca, zwłaszcza, że często im dłużej się z czymś zwleka, tym trudniej się do tego wziąć ;)
To moja wina, musiałam nabrać dystansu, miałam ochotę unicestwić bloga, ale tylko go zamknęłam, pozostawiając sobie opcję powrotu, wracam ale z trochę inną wizją świata;)))
UsuńFiolet uwielbiam szczególnie odmianę bakłażanową, nie zawsze noszę, ale zawsze czuję słabość do tego koloru i do intensywnej zieleni, a zestawienie tych dwóch kolorów to już bajka:)
no właśnie ja też tu nie mogłam ostatnio zajrzeć i smutnawo mi się zrobiło z tego powodu...
OdpowiedzUsuńdziesięcioletnia narzuta ogromnie mi się podoba, lubię takie kolory, szczególny sentyment mam do lawendy i zapachu i koloru
motylki, kryształki i lawenda w tle - podoba mi sie ta sypailnia i to bardzo
to ja dziwak jestem, bo fiolet uwielbiam, na lawendę mogę patrzeć godzinami, ale zapachu nie znoszę:)))
Usuń